o Chopinie i George Sand w Valldemossie
Chopin i George Sand w Valldemossie – Historia miłości Fryderyka Chopina i George Sand, którzy spędzili zimę 1838 roku w Valldemossie, nadaje temu miejscu wyjątkowo romantyczny charakter
W mroźną zimę 1838 roku, urokliwa Valldemossa na Majorce stała się świadkiem niezwykłej historii miłości dwojga artystów – Fryderyka Chopina, wybitnego kompozytora, i George Sand, odważnej i niezależnej pisarki. Szukając ucieczki od świata i nadziei na zdrowie Chopina, para postanowiła spędzić zimę w cichym klasztorze kartuzów w tej malowniczej wiosce, otoczonej górami Serra de Tramuntana.

Legenda głosi, że Valldemossa skrywa w sobie magię, która miała wpływ na ich burzliwą miłość. Mówi się, że gdy Fryderyk Chopin grał na fortepianie w klasztornych murach, dźwięki jego muzyki unosiły się nad wioską, jakby poruszane samym duchem gór. W tych chwilach, kiedy palce kompozytora dotykały klawiszy, w powietrzu unosiła się melancholia i tęsknota – melodie ożywiały wspomnienia dawnych miłości i marzeń, które nigdy nie miały się spełnić.
George Sand, choć zawsze niezależna i silna, w Valldemossie odkryła zupełnie inną stronę siebie. W jej pismach z tego okresu pojawia się wiele odniesień do tego niezwykłego miejsca. Mówiła o tym, jak Valldemossa była jednocześnie miejscem spokoju i chaosu – gdzie namiętności ścierały się z codziennym życiem. W jednej z wersji legendy opowiada się, że George podczas jednej z nocy, spoglądając na rozgwieżdżone niebo, złożyła cichą przysięgę w górach. Wierzyła, że Valldemossa pomoże uzdrowić nie tylko Fryderyka, ale i ich miłość, która była równie burzliwa, co piękna.

Jednak ich pobyt w Valldemossie, mimo romantycznego otoczenia, był naznaczony wyzwaniami. Chopin cierpiał na chorobę płuc, a zimne, wilgotne powietrze Majorki nie przynosiło mu ulgi. Mieszkańcy wioski, widząc słabnącego kompozytora, zaczęli wierzyć, że był on ofiarą jakiejś klątwy, a jego muzyka była wołaniem do świata duchów. Z czasem napięcie między Fryderykiem i George zaczęło narastać, choć nadal łączyła ich głęboka miłość.
Legenda mówi, że pewnej nocy, kiedy Chopin grał swoją najpiękniejszą melodię, nagle zatrzymał się. George spojrzała na niego, jakby zrozumiała, że to był ostatni moment, kiedy widziała go w pełni sił. Nagle, przez otwarte okno, do klasztoru wpłynął delikatny wiatr z gór, przynosząc zapach kwiatów i szept dawnych dusz Valldemossy. W tym momencie George miała wrażenie, że góry te były świadkami nie tylko ich miłości, ale i cierpienia, które miało się zakończyć.

Po ich wyjeździe z Valldemossy, muzyka Chopina pozostała w tym miejscu, jakby zapisana w wietrze i kamieniach. Mówi się, że do dziś, w ciszy nocy, można usłyszeć echa jego melodii, unoszące się w powietrzu, a duch Fryderyka i George wciąż wędruje po klasztorze, przypominając o ich wiecznej, choć trudnej miłości.